Na pytanie, czy chcemy nosić plastikowe ubrania odpowiadamy: „jasne, że nie”. Naprawdę? Aż 60% produkowanych rocznie 100 mld sztuk odzieży i dodatków zawiera poliester, a co sekundę ciężarówka tekstyliów tego „dobra” ląduje na wysypisku lub w spalarni…
Czas skończyć z takim marnotrawstwem. Receptą może być odpowiedzialna moda. Być może łatwiej byłoby podejmować bardziej racjonalne decyzje zakupowe, gdybyśmy wiedzieli, jak powstają ubrania z segmentu fast- i super fast fashion. Rozmawiamy o tym z Katarzyną Zajączkowską, projektantką, wykładowczynią w Szkole Artystycznego Projektowania Ubioru, autorką bloga i podcastu „Odpowiedzialna moda” (https://katarzynazajaczkowska.com/blog) oraz książki „Odpowiedzialna moda. Guilt-free. Przewodnik po slow fashion”: (https://www.znak.com.pl/ksiazka/odpowiedzialna-moda-guilt-free-przewodnik-po-slow-fashion-katarzyna-zajaczkowska-220590).
Co się stało, że po latach pracy w przemyśle modowym, w tym także dla największych marek, powiedziała Pani „mam dość”?
Katarzyna Zajączkowska: Nie mogłam dłużej ignorować tego, jak moja wymarzona praca projektantki wpływa na świat. Przełomem dla mnie i wielu osób była katastrofa w fabryce odzieży Rana Plaza w Bangladeszu blisko 10 lat temu (zginęło w niej 1127 osób) i dokument „The True Cost” o kulisach branży modowej oraz raporty o katastrofie klimatycznej. To wszystko zrodziło wiele pytań, w tym najważniejsze: jakie są prawdziwe koszty taniej odzieży? Sektor tekstylny na świecie odpowiedzialny jest nie tylko za wyzysk pracowników, w tym milionów dzieci, ale także za 10% emisji gazów cieplarnianych, tony mikroplastiku i 20% zanieczyszczeń wody. Zaczęłam się zastanawiać, co wspieram swoją pracę i postawiłam na edukację i budowanie świadomości na temat naszych ubrań i branży. Zaczęłam dzielić się wiedzą i przemyśleniami z innymi. Nagrywam podcast Odpowiedzialna moda, wykładam na uczelni, prowadzę szkolenia, napisałam książkę.
Czym jest odpowiedzialna moda?
Katarzyna Zajączkowska: Najkrócej mówiąc to moda świadoma swojego wpływu na świat. Moda, w której wszyscy ją tworzący i konsumujący (producenci, konsumenci, prawodawcy) są świadomi skutków swoich działań. Brzmi idealnie… Mniej przyjemnie się robi, gdy trzeba odpowiedzieć sobie na pytanie: kto i za jaką płacę wytwarza ubrania fast fashion? Dlaczego są one tak tanie? Co powoduje, że zmagamy się z takim marnotrawstwem surowców, zanieczyszczeniem środowiska i generowaniem ogromnej masy odpadów tekstylnych? Kto tak naprawdę zarabia na produkcji tych gór ubrań i dodatków? Równie ważne jest to jak my – konsumenci, radzimy sobie z presją zakupów i pogonią za trendami, bombardowani na każdym kroku reklamami szybkiej mody. Gdy zdamy sobie sprawę, z czego wynika i do czego prowadzi ten amok, mamy szansę zobaczyć modę z szerszej perspektywy. I wybierać bardziej odpowiedzialnie. To się powoli dzieje.
Jak na razie z badań wynika, że średnio 10% miesięcznych dochodów przeznaczamy właśnie na ubrania, a „Dzień bez kupowania” przegrywa z „Black Friday”…
Katarzyna Zajączkowska: Zapewne wiele naszych konsumenckich zachowań w najbliższym czasie zweryfikuje stan portfela. Będziemy kupować mniej, nie z powodu chęci ratowania świata, tylko topniejącej ilości pieniędzy w portfelu. Mamy wojnę i niepewną sytuację gospodarczą. Rozpędza się inflacja. Jeden „Dzień bez kupowania” nie zatrzyma fast fashion, ale zwraca uwagę na problem. A „Black Friday” wciąż ma się dobrze, bo polowanie mamy w genach, a promocje, przeceny, akcje rabatowe skutkują chwilowym uczuciem euforii. Wciąż nas to kręci. I tak, niespostrzeżenie, czarny piątek zamienia się w „czarny” rok… Marek Rabij w książce „Szycie na miarę” nazywa presję na niską cenę wyścigiem na dno.
Potrzebujemy edukacji?
Katarzyna Zajączkowska: Kiedyś na jednej z głównych berlińskich ulic za jedyne 2 euro można było kupić koszulkę. Był jednak warunek: przed zakupem trzeba było obejrzeć krótki film, który pokazywał w jaki sposób powstała. Gdy ludzie widzieli towarzyszący produkcji wyzysk, rezygnowali z zakupu i wpłacali 2 euro na organizację walczącą o godne płace szwaczek. Tak działa świadomość. Powoli zaczynamy rozumieć, że ani światu, ani nam nie służy konsumpcyjny tryb życia. Powstają nowe regulacje unijne, które będą motywować marki modowe, żeby ubrania powstawały w lepszych warunkach i były dla nas zdrowsze. Już teraz widzimy coraz więcej zielonych metek i innych symboli sugerujących ekologiczny zamknięty obieg lub oszczędność wody. Często jednak nic za tymi symbolami nie idzie. Bądźmy zatem wnikliwymi konsumentami: sprawdzajmy co oznacza konkretny symbol, weryfikujmy certyfikaty ekobawełny, przyglądajmy się uważniej składom ubrań. Są np. rzeczy z dodatkiem poliestru z recyklingu, ale… z butelek PET, a nie ze starych ubrań. Przede wszystkim jednak dobrze zastanówmy się, czy danej rzeczy naprawdę potrzebujemy? Jeśli wiemy, że będziemy jej używać przez kilka lat – to w porządku.
Kolejna znana sieciówka otwiera sklepy z używana odzieżą. To dobrze?
Katarzyna Zajączkowska: Zamykanie obiegu to dziś jedyny sposób, żeby spowolnić produkcję. Od kilku lat wybieramy drugi obieg nie tylko ze względu na cenę, ale przede wszystkim na jakość rzeczy. Duże platformy sprzedażowe i marki modowe oczywiście widzą, że chętnie kupujemy w drugim obiegu i też chcą na tym zarabiać. Nic dziwnego skoro statystyczny Brytyjczyk z kupionych w ciągu roku 75 ubrań wyrzuca 72 sztuki! W zasadzie nowa odzież trafia do second handów. Prognozy są takie, że wartość rynku ubrań z drugiego obiegu wkrótce przekroczy wartość pierwszego obiegu. Jest więc o co się bić.
Z drugiej strony mamy platformy takie jak Shein, która codzienne zalewa nas nowymi ubraniami…
Katarzyna Zajączkowska: Ta platforma doprowadziła fast fashion do turbopatologii. Dziennie oferuje kilka tysięcy nowych modeli, często za grosze! Te jednorazowe ubrania, kupowane są równie szybko jak wyrzucane. Aż 60% ubrań zawiera przynajmniej domieszkę poliestru. Im sukienka, czy np. płaszcz jest tańszy, tym więcej ma w składzie plastiku. Te chińskie ubrania powstają bez kontroli poziomu szkodliwej chemii czy toksycznych barwników. Świadomie nikt nie chce otulać się w plastik, jednak masowo „ubieramy” naszą skórę w pochodne ropy naftowej. Alergie, astma, choroby skóry, a nawet niepłodność i nowotwory mogą być efektem długotrwałego kontaktu z substancjami, które znajdują się w naszych ubraniach. Kiedy otoczymy się zasłonami poliestrowymi, wycieramy się akrylowymi ręcznikami, ubieramy plastikowe szlafroki i piżamy – wdychamy i zjadamy drobinki mikroplastiku. Zwracajmy uwagę na to, co kupujemy, a ubrania, które przynosimy do domu pierzmy nawet dwukrotnie. Nowe – też, bo tzw. zapach nowości, to często odór formaldehydu, którym konserwuje się odzież, by nie zgniła w morskiej podróży z Azji.
Naprawdę możemy zmienić branżę modową?
Katarzyna Zajączkowska: Głosujemy portfelami. To my, konsumenci, kształtujemy rynek. I choć może nam się wydawać, że jesteśmy małym, nic nie znaczącym ogniwem tego systemu, to tylko dzięki nam moda zmienia się na lepsze. Jest wiele, także polskich marek, które zajmują się kreatywnym przerabianiem ubrań, które odrzuciły poliester i sezonowe trendy. Owszem, często dla nas oznacza to większy wydatek, ale gdy uczciwie podliczymy nasze „tanie”, spontaniczne zakupy, może się okazać, że wydajemy naprawdę sporo na ubrania słabej jakości. U mnie w domu mówiło się „co tanie, to drogie”. Rzeczy lepszej jakości służą nam dłużej, lepiej wyglądają i zwyczajnie cieszą.
A Pani często kupuje ubrania?
Katarzyna Zajączkowska: Dużo mniej niż kiedyś. To skutek uboczny tego, co dziś wiem o branży. Nie nabieram się na promocje, wypisałam się z newsletterów i kupuję wtedy, kiedy mam potrzebę, a nie chwilową zachciankę. Moda potrafi dać dużo radości, ale ja korzystam z niej na swoich zasadach. Kupuję mniej, ale rzeczy lepszej jakości, często z drugiego obiegu, czasem vintage.
Jak powstała Pani kolekcja letnich sukienek z męskich koszul?
Katarzyna Zajączkowska: Współpracując z platformą ubraniadooddania.pl zastanawiałam się nad masowym upcyklingiem. Okazało się, że męskie koszule mają przewidywalne formy i podobne materiały, a często lądują na wysypiskach śmieci tylko ze względu na zniszczone kołnierzyki i mankiety. Z pomocą krawcowych stworzyłyśmy kolekcję zwiewnych, letnich sukienek właśnie z patchworku z męskich koszul. Przy odrobinie kreatywności możemy wyczarować nowe, atrakcyjne ubrania z odpadów. Dziś recyklingowi poddaje się zaledwie 1% ubrań, reszta jest spalana, wykorzystywana jako czyściwo, wypełniacze lub zalega na wysypiskach. To wielkie marnotrastwo. Na szczęście dla coraz większej grupy ludzi – i biznesów – taki „śmieć” może być prawdziwym skarbem…